Obudziło
mnie brzęczenie telefonu, który automatycznie po zamknięciu moich oczu
ucichł. Rozejrzałam się po pokoju hotelowym. W moim łóżku leżały Sue i Jaz.
Bo przecież musiały wejść akurat do mojego łóżka. Otarłam swoją twarz,
żeby lepiej się rozbudzić. Odruchowo spojrzałam na biały zegarek stojący
na komodzie. Wskazywałam 12:30. Zastanowiłam się przez chwilę i od razu
zaczęłam budzić dziewczyny. Przypomniało mi się, że mamy samolot do Los
Angeles o 13:00.Właśnie dlatego wczoraj tak ostro
imprezowałyśmy.Chciałyśmy to uczcić. My nie byłyśmy ani spakowane ani
gotowe jeśli chodzi o wygląd.
-Czego chcesz?!-krzyknęła w moją stronę Jaz.
-Czego chce?! Chce zdążyć na samolot!
-O Kurwa całkiem o tym zapomniałam-wtrąciła Sue łapiąc się za głowę.
Szybko wyskoczyłyśmy z łóżka. Dobiegłam do swojej różowo-brązowej
walizki. Zaczęłam wrzucać do niej wszystkie swoje ciuchy. Niestety potem
nie chciała się zamknąć. Wykorzystując dziwne pozycje po przez
kładzenie się na niej po skakanie, w końcu dobiłam swego. Dumna z siebie
spojrzałam w dół i zobaczyłam swój strój. Byłam w piżamie. Ja w
piżamie...ciuchy w walizce. Przewróciłam oczami i pomyślałam ,,Serio Liz? Serio?". Otworzyłam walizkę z powrotem. Ciuchy wręcz z niej wyskoczyły. Wybrałam białe rurki i czarna koszula. Ich miejsce zastąpiła koszula nocna. I z nów to samo. Skakanie po bagażu.
Kiedy moja walizka zamknęła się postanowiłam się umalować. Dziewczyny
jednak mi na to nie pozwoliły. One były już gotowe. Serio, tak długo
zamykałam głupią walizkę? Wrzuciłam do małej torby rzeczy typu
szczoteczka i kosmetyki i wybiegłyśmy z hotelu. Na Iphonie była godzina
12:50. Stanęłyśmy przed hotelem. Popatrzyłyśmy na siebie z niepokojem.
Tak, żadna z nas nie wiedziała gdzie jest lotnisko. Zobaczyłyśmy jakąś
kobitkę w średnim wieku. Wyglądała an taką wszystko wiedzącą.
-Wie
pani gdzie jest lotnisko?!-dorwałyśmy ją, a ona lekko się
przestraszyła. w sumie to się jej nie dziwie. wyglądałyśmy jakbyśmy
przed chwilą kogoś zabiły.
-Tam za rogiem-wskazała palcem kobieta.-Serio? My tu umieramy ze strachu a lotnisko za rogiem, zabawne...
Spojrzałam na telefon była 12:55. Tylko 5 minut. Zaczęłyśmy biec jak szalone popychając ludzi.
W
końcu dotarłyśmy. Było tam tak dużo osób, że ledwo się chodziło. Na
wielkiej tablicy zegar wszywał godzinę 12:58. Nagle usłyszałyśmy numer
naszego samolotu. Wyciągnęłyśmy bilety, wizy i zrobiłyśmy wszystko
szybciej niż jeździmy w wyścigach. Zmęczone całym pośpiechem, już wolnym
krokiem szłyśmy w stronę samolotu. Nagle jego drzwi się zamknęły.
Otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam na dziewczyny. Zaczęłyśmy krzyczeć i
biec w stronę samolotu, aż w końcu drzwi znów się otworzyły. Weszłyśmy
do samolotu, a ludzie dziwnie się na nas gapili. Może dlatego, że
wszyscy byli starczy. Co się dzieje z tym światem? Odkąd ludzie w takim
wieku latają do Los Angeles? Miasta imprez.
Usiadłam obok okna oczywiście wypychając dziewczyny. No co? Ja
chciałam mieć najlepsze miejsce, a one przecież mi to wybaczą. Samolot
uniósł się w powietrze. To nie był mój pierwszy raz, dlatego nie robiło
to na mnie wrażenia. Niestety, ciągle ktoś z tyłu smarkał się i kopał
moje siedzenie. Nawet nie wiecie jakie to wkurzające. Do tego wszyscy
usneli, bo to chyba pora drzemki. ale nie chodziło już o to spanie.
Wszyscy po prostu chrapali jak najgłośniej się dało. Było tak nudno, że
zaczęłyśmy z dziewczynami normalnie rozmawiać. Nagle staruszka z tyłu
pociągnęła mnie za włosy.
-Bądź
cicho młoda damo. Ludzie próbują lecieć w spokoju- po prostu nie
wytrzymałam. Nie dość, że cały czas kopała mój fotel to jeszcze pociągła
mnie za włosy, a moje włosy to święta rzecz. Nikt nie może ich dotykać.
Nikt.
-Zamknij się stara pruchowo- wykrzykłam kobiecie w twarz. Ona spojrzał się na mnie jak na morderce i ucichła.
Tyle
problemów na sam początek dnia. Uspokajała mnie tylko jedna rzecz.
Mianowicie jutrzejsze wyścigi. kolejny raz miałam udowodnić chłopaka, że
dziewczyny tez potrafią i nie są wcale gorsze. Wręcz nie zaniewidziałam
płci przeciwnej. Jeśli chodzi o to czy jestem lesbijką. Nie nie jestem.
Miłość? Pff..Nie istnieje. nie chce słyszeć głupot o starych, dobrych
małżeństwach. pewnei się kłócą i sa ze sobą z przyzwyczajenia. Ja
chciałam tego uniknąć. Zero miłości, zero problemów. Przynajmniej
takich.
<Oczami Justina>
Leżałem
z jakąś panienką w łóżku po dobrej robocie. Wiecie o czym mówię. Nie
pamiętałam nawet jej imienia. Naiwna. Wtulała się we mnie jak bymbył
ostatnim chłopakiem na świecie. pewnie już wyobrażała sobie nas razem. A
ja? Dla mnie był to szybki numerek. Już myślałem jak się jej pozbyć.
Już kombinowałem nad wymówką, bo maiłem dość tego przytulania. Szczerze?
To chodziło tylko o jej cycki.
Już maiłem ją wyganiać jednak ona podniosła się z mojej klatki
piersiowej. Zaczęła rękoma sunąć po moim ciele w dół. Odkryła kołdrą,
która przekrywała moją dolną część ciała. Zagryzła wargę,a jej głowa
zaczęła się obniżać. Nagle drzwi od pokoju otworzyły się. Stanął w nich
Zayn, który również mieszkał w tym domu. Laska szybko zabrała całą
kołdrę pozostawiając mnie samego i gołego na łóżku. Do tego spadła na
podłogę, a ja zakrywałem tylko swojego członka. Zayn natomiast tylko się
śmiał.
-Justin,
chaiłem pogadać-powiedział ledwo przez śmiech. trzymał się za brzuch i
wyglądał jak dziewczyna, której bardzo chce się do toalety.
-Jeśli
chcesz pogadać to wyjdź bo nie chce, żebyś oglądał moje przyrodzenie,a
ty maleńka po prostu spadaj.-dziewczyna pokiwała głową.
po całej, krępującej sytuacji ona chciała mój numer. Wykorzystałem
starą sztuczkę. powiedziałem, ze zaproszę ją na FB. Szkoda, ze w ogóle
nie miałem pojęcia jak się nazywa. Dziewczyna poszła, a ja mogłem
porozmawiać z Zaynem.
___________________________________________
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Kocham *.* czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńJuż niedlugo :)
UsuńŚwietny *.* kiedy następny?
OdpowiedzUsuńCzekam do 5 kom :)
UsuńKiedy next?
OdpowiedzUsuńJuż niedlugo się pojawi :) czekam do 5 kom :)
Usuńzapraszam do mnie ;) świetny rozdział http://youaremydreamshawty.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze bedziesz czytać :) ja czytam twój :)
UsuńZajebiste *.* czekam na następny sis <3
OdpowiedzUsuń